Leżąca w południowo-zachodniej części Rumunii miejscowość uzdrowiskowa wzbudziła w nas skrajne emocje. Zachwyt mieszał się z niedowierzaniem. Jak znane od tysięcy lat gorące źródła czy uznany swego czasu za najpiękniejszy kurort w Europie mógł popaść w taką ruinę?
Może zacznijmy od początku…
Băile Herculane, czyli Łaźnie Herkulesa. Nazwa ta jest echem z przeszłości, gdy tereny dzisiejszej Rumunii były pod panowaniem Cesarstwa Rzymskiego. Ba! Już sama nazwa kraju jest tego najlepszym przykładem. Spolszczona Rumunia wywodzi się od rumuńskiego Romania, zaś łacińskie Romani oznacza właśnie Rzymian. Zaskoczenie prawda? No to łapka w górę, komu jako pierwszy obrazek w wyobraźni na hasło “Rumunia” pojawia się słynne rzymskie Koloseum, a nie na przykład… cygański tabor 🙂 Otóż podróże kształcą!
A tak na marginesie – Romowie (Cyganie) to nie Rumuni. Owszem, wielu Romów mieszka w Rumunii, jak również w Polsce, na Słowacji czy innych krajach europejskich. Ale to już inna historia, wracamy do gorących źródeł!
Z dobrodziejstw wód termalnych korzystali Dakowie*, potem Rzymianie, a długo później w czasach świetności Austro-Węgier, Băile Herculane stało się popularnym kurortem, w którym bywały najznamienitsze postaci tamtych czasów. Cesarz Franciszek Józef uwielbiał tam wypoczywać wraz ze swoją żoną – słynną księżniczką Sissi. To właśnie za ich sprawą niewielka rumuńska miejscowość rozkwitła, nabrała splendoru i wzbogaciła się o wiele majestatycznych budynków.
Dawniej luksusowe wnętrza kusiły, aby do nich wstąpić. Jeśli nie możesz wejść drzwiami, spróbuj oknem…
… było warto 🙂
Po zakończeniu II Wojny Światowej i zmianach ustrojowych Băile Herculane przeżyło swój krótki renesans. W czasach komunizmu wybudowano tam wiele nowych obiektów wypoczynkowych, kontrastujących z klasycznym stylem dawnych epok. Dziś, architektoniczne koszmary straszą i nie rozczulają, w przeciwieństwie do ruin zabytkowych kamienic i pałacyków.
Hotele, łaźnie, pijalnie wód przetrwały wojenną zawieruchę i późniejszy komunizm, jednak w końcu poddały się zębowi czasu…
Najnowsza historia
Dziś do Băile Herculane, w ramach turystyki sanatoryjnej, przyjeżdżają kuracjusze z krajów bałkańskich. Niezrażeni widokiem ruin, korzystają z dość ubogiej oferty hotelowej oraz uzdrawiającej mocy wód.
Nawiązując do tej “ubogiej oferty hotelowej” – Rumuni są mistrzami improwizacji. Takie oto widoki zastaliśmy, zbliżając się do Băile Herculane. Pary romantycznie przechadzające się w szlafrokach po górskiej drodze, prowizoryczne kempingi pod plandeką oraz “luksusowe” kąpiele w interesującej lokalizacji…
Miejsce to cieszyło się ogromną popularnością i widać było świetnie funkcjonujące systemy wypracowane przez lokalnych entuzjastów prozdrowotnych kąpieli: obetonowane niecki wypełniały się gorącą wodą o charakterystycznym zapachu jajek (źródła bogate w siarkę), a po zakończeniu sesji były opróżniane poprzez wyjęcie korka (zrobionego z reklamówki i kamienia).
Następnie przeprowadzano etap higieniczno-porządkowy, czyli szorowane ścianek basenu drucianą szczotką (aż leciały iskry). Kolejna grupa mogła zrelaksować się w świeżo uzupełnionej wodzie, nieustannie spływającej ze źródła. Bez nadzorów sanitarnych, opłat za wstęp i całego komercyjnego jarmarku dookoła, miejsce ma się świetnie.
I na koniec ciekawostka historyczna.
Băile Herculane było miejscem internowania władz Rzeczypospolitej we wrześniu 1939. Tam również utworzono obóz tymczasowy dla polskich generałów. Początkowo neutralna Rumunia, w pierwszych miesiącach wojny stanowiła także furtkę, przez którą wycofujące się siły zbrojne przerzucane były do Francji i Wielkiej Brytanii, by na nowo sformułować oddziały i ruszyć do walki o utraconą Ojczyznę. Azyl znalazła tu również duża grupa ludności cywilnej, czego wynikiem jest dość liczna Polonia rumuńska.
* postanowiłam umieścić tę dygresję poniżej, aby nie wybijać niepotrzebnie czytelnika z rytmu zgłębiania historii. Dakowie, czyli mieszkańcy Dacji, rumuńskie Dacia.
Artur: Dacia? Jak ten samochód?
Weronika <scrolluje w pamięci reklamy samochodów> :Przypadek? Nie sądzę… Googlam.
po chwili
Weronika: “Automobile Dacia S.A. – rumuński producent samochodów osobowych i dostawczych”.
Artur: Widzisz ile się człowiek może dokształcić w podróży?
I była to jedna z wielu ciekawostek o świecie, nabyta podczas kamperowych wypraw…
Ten stwór przy kompie w okularach to nie Bona. Why??
Bona nie wykazała woli współpracy w zakładaniu okularów 😀