Typowa kuchnia kanaryjska to mieszanka tradycyjnych smaków hiszpańskich przeplatanych pewną egzotyką. Dania z archipelagu są często bardzo syte – w końcu to kuchnia rybaków i pasterzy. W standardowym menu znajdziemy regionalne sery, wędliny, ale też desery (o wyjątkowo wysokim poziomie słodkości!) oraz znakomite lokalne trunki. Podczas urlopu na Gran Canarii codzienna dieta przeżyje małe trzęsienie ziemi!
Owoce, warzywa, a przede wszystkim słynne papas arrugadas!
Rozpoczynając naszą kulinarną podróż od owoców, koniecznie należy wspomnieć o bananach – niewielkich i bardzo słodkich, produkowanych na rozległych kanaryjskich plantacjach. Poza nimi w sadach uprawia się papaje, awokado, mango i ananasy. Owoce dzikorosnącej opuncji można zrywać samemu podczas wycieczek, ale też bez problemu znaleźć na sklepowych półkach zieleniaków i supermarketów (uwaga na cieniutkie, trudne do usunięcia kruche ciernie – skórkę najlepiej obierać w rękawicach lub przy użyciu szczypiec).
Przechodząc do warzyw – nie można na Gran Canarii nie spróbować małych, ugotowanych w morskiej wodzie ziemniaczków papas arrugadas (po polsku – pomarszczone ziemniaki) polanych czerwonym, paprykowym sosem mojo rojo (czyt. moho roho). Lokalnie uprawia się tu również pomidory, serwowane jako element sałatek towarzyszących głównemu daniu. Szczerze przyznam, że nam – rozsmakowanych w polskich malinówkach, kanaryjskim pomidorom brakuje “tego czegoś”.
Kuchnia kanaryjska jest bardzo „w sosie”
Wracając do mojo, muszę wspomnieć o nim jeszcze kilka słów, ponieważ to jeden z najsłynniejszych kanaryjskich przysmaków. Występuje w wielu odmianach, jednak najpopularniejsze z nich to mojo verde (czyt. moho verde) – zielony, przygotowany na bazie świeżej kolendry aromatyczny sos podawany zazwyczaj do ryb (choć ja lubię go również jako dodatek do gotowanych warzyw i sałatek), a także mojo rojo (czyt. moho roho) – przyrządzony z pieczonej czerwonej papryki w wersji łagodnej lub bardziej pikantnej – mojo picón. Każda gospodyni i restauracja ma swoje sprawdzone receptury słynnych sosów (po wielu miesiącach spędzonych na wyspach – ja również 😊). Mojo bez problemu można kupić w słoiczkach, praktycznie w każdym sklepie na Gran Canarii.
Gofio – pradawny przysmak rdzennych Kanaryjczyków
Kolejnym smakiem typowo kanaryjskim, znanym już Guanczom, jest gofio, czyli mąka wytwarzana z prażonych ziaren pszenicy, jęczmienia, kukurydzy, czasem z dodatkami nasion roślin strączkowych. Na bazie gofio przyrządza się zupy, desery, sosy, panierki… a nawet lody. Można je jeść zarówno na słono, jak i na słodko. Na Gran Canarii najczęściej serwowane jest w postaci gęstego wytrawnego kremu z kawałkami cebuli na wierzchu. Kanaryjczycy nie wyobrażają sobie życia bez gofio i niezależnie od naszych odczuć – będąc zapytanym o jego smak, koniecznie trzeba powiedzieć, że jest pyszne! 😊
Kanaryjska SERenada
Buszując dalej po spiżarni Gran Canarii docieramy do serów. Pomimo, że na Wyspach Kanaryjskich można zapomnieć o wielkich zielonych pastwiskach, oferują one całkiem pokaźny wachlarz różnych produktów nabiałowych. Na “naszej” wyspie najsłynniejszym z nich jest “ser kwiatowy” – Flor de Guía. Przez całe pokolenia proces jego wytwarzania stanowił tajemnicę, jednak dziś, wiadomo o nim już nieco więcej. Podobno sekret unikalnego smaku sera tkwi w stosowanej do jego produkcji podpuszczki pozyskiwanej z kwiatu karczocha ostowego. Oprócz tego gatunku na smakoszy czeka też mnóstwo innych serów twarogowych oraz dojrzewających, głównie kozich i owczych.
Beczki pełne płynnych skarbów
Nie tylko Francuzi uważają, że sery i wino tworzą duet doskonały. Tę zasadę wyznają także Kanaryjczycy, a dzięki zasobności wulkanicznej gleby, z powodzeniem uprawiają winorośl. Na Gran Canarii wytwarzane są trunki różnych szczepów i spróbować można kilku udanych wariantów zarówno białych, jak i czerwonych win. Prawdziwą ciekawostką wśród napojów procentowych jest unikalne wino bananowe z Teneryfy. Powstaje ono w niewielkiej manufakturze, jednak bez problemu można je kupić w większych sklepach monopolowych archipelagu (a nawet znaleźć na półkach popularnych sieci handlowych na literę L lub C 😉 ).
Pozostając w temacie alkoholi – Gran Canaria słynie z rumu wytwarzanego w znanej na całym świecie destylarni Arehucas. Na szczególną uwagę zasługuje Ron Miel, czyli miodowy likier rumowy podawany często po obfitym posiłku “na lepsze trawienie” lub serwowany “on the rocks” – jedynie z kostkami lodu. Na ten dojrzewający w dębowych beczkach eliksir z pewnością skusiłby się niejeden pirat! Kilka słów więcej o samej destylarni znajdziecie tutaj.
Po krótkiej wizycie w piwniczce, wracamy do restauracji – a co smakowitego mogą nam tam jeszcze zaserwować?
Dania główne – prosto i treściwie
Ocean otaczający wyspy dostarcza prawdziwego bogactwa owoców morza, zatem nietrudno, aby właśnie one znalazły się na naszym talerzu. Smażone, pieczone lub grillowane ryby podawane są zazwyczaj z kanaryjskimi ziemniaczkami, sosami mojo i sałatką. Krewetki, małże oraz całe mnóstwo innych skorupiaków serwuje się między innymi w słynnej hiszpańskiej paelli (czyt. paeji).
Kolejnym typowo kanaryjskim daniem jest ropa vieja (czyt. ropa vieha), w tłumaczeniu… “stare ubranie”. Chociaż sama nazwa zbytnio nie zachęca, to całkiem przyjemny gulasz na bazie ciecierzycy i różnego rodzaju mięsa, danie z kategorii “sprzątanie lodówki z resztek”. Co ciekawe, według legendy ropa vieja powstała, gdy pewien bardzo ubogi człowiek, nie mając czym wyżywić swojej rodziny postanowił ugotować zupę z … kawałków swojego wysłużonego odzienia. Ponoć troska o najbliższych i serce, które włożył w przygotowanie tego posiłku sprawiły, że zmienił się on magicznie w całkiem apetyczne danie. Po poznaniu tej historii “ropa vieja” brzmi już nieco lepiej, prawda? 🙂
Słodkości z Gran Canarii
Z niebezpiecznie pełnymi brzuchami zbliżamy się do kresu uczty – czas na kawę i deser. Na Wyspach Kanaryjskich możemy liczyć nawet na swego rodzaju 2 w 1, czego przykładem są cafe leche y leche, czyli słodka kawa z mlekiem i mlekiem skondensowanym oraz barraquito – która oprócz dodatku w postaci mleka skondensowanego ma jeszcze “warstwę” likieru cytrusowego. Oba te napoje podawane są nie w filiżankach ale przezroczystych szklankach eksponujących kolejne smakowe poziomy.
Najbardziej znanym z kanaryjskich deserów jest bienmesabe (z iście deserową nazwą, po przetłumaczeniu – “smakuje mi”), czyli gęsty sos na bazie migdałów, miodu, żółtek i cytryny podawany z lodami waniliowymi oraz podłużnymi biszkoptami. Innym bardzo słodkim przysmakiem jest polvito uruguayo – łączący w sobie bezy, herbatniki, bitą śmietanę oraz dulce de leche (masę krówkową). Poprzestając jedynie na bezach mamy regionalny słodycz – suspiro de Moya (“westchnienie z Moi), można je kupić w wielu miejscach na wyspie, m.in. przy wejściu na szlak prowadzący do Roque Nublo. Wśród lokalnych smaków nie obyłoby się oczywiście bez musu z gofio! Poza tym bez większego trudu można znaleźć churrerię i zjeść na deser słynne smażone w głębokim tłuszczu hiszpańskie ciastka zanurzane w filiżance gęstej gorącej czekolady.
I jak? Wiecie już co zjecie podczas pobytu na Gran Canarii? 😊